“Choćbyśmy nawet mogli stać się uczonymi uczonością drugich, mądrzy możemy być jedynie własną mądrością.” – Michel de Montaigne
Nazywam się Robert Moskal. Od lata 2014 roku cierpię na szumy uszne. Pierwsze ich pojawienie się w formie trwałej było nagłe i niezapowiedziane. Co nie znaczy, że “dzwonienie ” w uszach było dla mnie czymś nowym. Niejeden raz, po dłuższym przebywaniu w hałaśliwym otoczeniu, moje uszy dzwoniły przez jakiś czas. Początkowo nie było w tym dla mnie nic niepokojącego. Tym bardziej, że miewałem także przelotne, spontaniczne “napady” dzwonienia pojawiające sie ni stąd, ni zowąt i równie niewytłumaczalnie znikające . Nigdy nie trwały one dłużej niż kilkanaście sekund, czasami minut.
Czekając na moment, w którym tinnitus zniknie, usiłowałem nie ulegać ogarniającej mnie panice… ,
Przez pierwsze tygodnie ciągle miałem nadzieję, że wysokotonowy pisk był tymczasowy. Czasami, zwłaszcza rano i po “dobrej” nocy, szum wydawał się być stosunkowo cichy. Przypominał wtedy syk uchodzącego gazu. Specjalistyczne badania, nie wykazały żadnej patologii. Dowiedziałem się, że moje lewe ucho miało minimalny niedosłuch (15db) w zakresie wyższych częstotliwości ( od 6.5 khz w góre). Niedosłuch był na tyle mały, że nie wymagał żadnej korekty.
Na wczesne, zdrowotne skutki dolegliwości nie trzeba było długo czekać. Po kilku tygodniach ciągłego hałasu i narastających problemów ze snem, stresem i zmęczeniem, nie byłem optymistą. Wielokrotne wizyty u specjalistów i przeglądanie stron internetowych poświęconych schorzeniu również nie napawały nadzieją. W powiązaniu z trwałym niedosłuchem, szumy są zazwyczaj trwałe. Małe są też szanse na powstanie efektywnej metody leczenia w niedalekiej przyszłości. “Jak z tym życ? ” – zadawalem sobie pytnie.
Kilkanaście miesięcy później do lewego ucha dołączyło prawe. Tutaj szum uplasował się na jeszcze wyższej częstotliwości, ale był mniej głośny. Wkrótce potem doszedł jeszcze obustronny, niskotonowy “dzwięk” podobny do odgłosu chłodniczego agregatu lub lodówki. W przeciwieństwie do wysokotonowego pisku, łatwo go zamaskować codziennym hałasem. Szumy w obydwu uszach są czasami niestabilne – mogą chwilowo zmieniać częstotliwość lub nasilać się. Z roku na rok zwiększa się także ich subiektywna głośność.
Nie jestem audiologiem ani laryngologiem. Tworząc tę stronę miałem nadzieje, że informacje tu zawarte mogę być pomocne tym, którzy zawiedli się na istniejących metodach leczenia.
Badacze studiujący tę dolegliwość twierdzą, że istnieją dwie kategorie pacjentów : ci, którzy nie mają lękowej reakcji i szybko się do nowego dźwięku przyzwyczajają oraz ci, dla których utrata ciszy jest niezmiernie trudna do zaakcepowania. Ci drudzy cierpią z powodu problemów ze snem, stanów lękowych, a nawet społecznej izolacji i depresji.
Sam bardzo długo należałem do tej właśnie kategorii. Częściowo wynikało to z faktu, że mój wysokotonowy szum jest głośny i słyszalny praktycznie wszędzie, a częściowo z niezdolności do zaakceptowania adaptacji, jaką to schorzenie wymusza.
.